Cześć 🙂 Podzielę się dziś z Wami moimi doświadczeniami z amanitą i soplówką. Wszelkie informacje i straszenie o rzekomym trującym muchomorze czerwonym są nieprawdziwe. Straszyli nas, ostrzegali nas już w przedszkolu. A tymczasem muszę Wam napisać, że mikordozuję amanitę od lutego, wcześniej miałam zapas uzbierany samodzielnie i wysuszony w piekarniku. Mój umysł jest wyostrzony, zauważyłam, że dobieram wyszukane słowa, szybciej się uczę, łatwo i bezstresowo zdałam pewien ważny egzamin, jakby to była formalność. Tak jakbym wiedziała, że zdam. Mam piękne sny, bardzo dobrze sypiam. I co bardzo ważne nie choruję, mięso mnie odrzuca, słodycze tylko domowe, te sklepowe to wiadomo, że sztuczne. Alkohol stał się rzadkością i zaczęłam wyczuwać intencje ludzi. Łatwo nawiązuje relacje, wiem co powiedzieć, odpowiedzieć. Co jeszcze, zaczęłam uczyć się angielskiego, codziennie. Mam jakby więcej czasu, kreuję swoją rzeczywistość. Mam rodzinę dzieci dwóch chłopaków i daję radę. Mój młodszy syn, ma 7 lat i też mikordozuje, ze względu na nadpobudliwość, niesłuchanie, czasem zaczepki, agresja jak to niektóre dzieci "żywe sreberka". Stał się jakby łagodniejszy, mądrze odpowiada na pytania, potrafi być grzeczny. Jestem mile zaskoczona zmianą na lepsze. Polecam z całego serca, każdemu kto chciałby rozpocząć pracę z amanitą.
Dziękuję za wszystkie rady od Madzi i Mateusza, naszego Orzełka 🤗🤗☺️❤️ (zawsze odpiszą, doradzą, ukierunkują, gdy ktoś błądzi i szuka pomocy). Dziękuję, że jesteście 😊
Z wdzięcznością, Ania